PIRAIBA – BRACHYPLATYSTOMA FILAMENTOSUM
205 cm, rzeka Essequibo, październik 2018
Przynęta: Pirania
Marcin Sulimierski
205 cm, rzeka Essequibo, październik 2018
Przynęta: Pirania
Marcin Sulimierski
202 cm, rzeka Essequibo, Październik 2018
Przynęta: Filet
Tomek Ciesielski
90cm, Rzeka Essequibo, Listopad 2019
Przyneta: Obrotówka
Paweł Jaskulski
Ta wyprawa tak naprawdę zaczęła się już gdzieś w dzieciństwie, kiedy to wczytując się w książkę Arkadego Fiedlera „Zdobywamy Amazonkę” snułem wyobrażenia o gorącym słońcu nad niezmierzoną i zieloną dżunglą, o jej rdzennych mieszkańcach zamieszkujących dziewicze obszary egzotycznej flory i fauny a także o ogromnej rzece, której rozmiarów nie mogłem sobie wyobrazić.
Dwadzieścia lat temu przybył w te strony wielki „czarnoksiężnik” El Niño (zjawisko oceaniczne utrzymujące ponadprzeciętnie wysokie temperatury na powierzchni wody) i zarządził coroczny sabat. Sabat nieobliczalnych i porywczych czarownic w przepięknych płaszczach – najszybszych ryb świata!
Każdy ma albo przynajmniej powinien mieć miejsce, do którego w jakiś sposób przynależy a to miejsce w jakiś sposób przynależy do niego. Rodzinny dom, pielęgnowana działka, ogród czy winnica, łowisko, na którym się zaczynało pierwsze wędkarskie kroki… My mamy naszą Ziemię Ognistą. To jak śpiewa argentyński bard José Larralde „Ziemia Święta”.
Do Chile zwykliśmy podróżować głównie na Ziemię Ognistą. Tym razem jednak ruszyliśmy śladem wyprawy sprzed równych 10 lat. Nieco na północ – w region XI, do samego serca Patagonii – w prowincję Aysén. Coś jednak mąciło spokój pełen pstrągów. Coś kazało gonić inne marzenie.
Mieliście kiedyś tak, że obawialiście się własnego marzenia? Że pokładaliście w nim tyle nadziei i wizji, że aż zwlekaliście z jego realizacją? Ja tak miałem. Właśnie z wyspą wielgachnych pstrągów – z niezwykłą Nową Zelandią. A i tak przerosła moje najśmielsze oczekiwania.