Arturo – jeśli nie masz odpowiedniej przynęty zwróć się do niego, na poczekaniu „coś skręci” lub wydłubie z przepastnej torby, nie znosi chodzić więc zawsze można go spotkać w „przydomowej bani”, dla kurażu nie odmawia nigdy i zawsze wyhaczy jakieś dziwadło: to fląderkę podczas połowu pstrągów a to samotną gorbuszkę zagubioną pośród stada atlantyków.