Legendarne złote królestwo – Nubia. Oczko w głowie faraonów, cezarów w końcu sułtanów. Zasoby złota wielokrotnie ją gubiły, tyleżkrotnie ratowały – wabiły rzesze władców sąsiednich krain, wizjonerów, bandytów i awanturników. Nas zdołały skusić inne skarby tych ziem. W 1960 roku duża część niegdysiejszego królestwa nubijskiego została zalana przez powstający sztuczny zbiornik zaporowy na Nilu – Jezioro Nassera. Ludzie zamieszkujący te ziemie zostali wcześniej wysiedleni a ich miejsce zajęły inne stworzenia – Okonie Nilowe. By się z nimi zmierzyć, drużyna Bayan-goł ruszyła w Święta Wielkiejnocy do Egiptu.
Tuż po wylądowaniu szybko zdążyły nas zwabić nawoływania modlących muezinów rozlegające się nad śpiącym miastem. W środku nocy trafiliśmy do meczetu pełnego arabów nawet o tej porze. Dywanów było tyle samo co kryształowych żyrandoli
Za dwa dni pałaszowaliśmy już pierwszy posiłek na wielkiej łodzi, która miała nas gościć przez cały kolejny tydzień
Szczyty zalanych piaskowych gór tworzą niekończący się archipelag, który ciągnie się przez całe 500 kilometrowe jezioro. Wyspy licznie zamieszkiwały kolorowe jaszczurki, warany, kobry, krokodyle, szakale i skorpiony
Po obiedzie, do którego nie zdołaliśmy złowić ani jednej ryby Tomek pokazał całej reszcie klasę, łowiąc w pierwszym rzucie dużą rybę-tygrysa
Tiger fish. 80cm!
Zaczęło się mozolne trollingowanie, podczas którego wielokrotnie mijaliśmy wygrzewające się na wyspach krokodyle. Jeden z przewodników pocieszył nas wieścią, że tydzień wcześniej jeden z gadów zabił rybaka, wyplątującego sieci. Od tego momentu wszelkie nasze pławienie się w wodzie nabrało troszkę nowego, niespotykanego uroku:)
Na łowy ruszaliśmy jeszcze przed wschodem słońca z nadzieją w sercach i wędkami w dłoniach
I zdarzało się zapiąć ciągnącą lokomotywę już w pierwszym rzucie dnia
Po krótkim postoju w jednej z podwodnych jaskiń, kiedy to w serce Alexa brutalnie wdarło się zwątpienie, że uda się rybę wyciągnąć
Ryba wyciągnięta z cienia miała rozświetlić serce Mariusza jak promienie wschodzącego słońca skały w tle. To się nazywa „metr szczęścia”
Czasem udawało się znaleźć w porządnym bagnie. Woda pełna krokodyli i ostatni ShadRap na wagę nubijskiego złota w rybackich sieciach
Rybacy na jeziorze Nassera
Zawsze jest to uroczysta chwila, kiedy po udanych łowach ktoś wyciąga zakitraną puszeczkę:)
Tarasy piaskowca na „wyspie szakali”
Jeden z postojów w uroczej zatoczce
Czas na kąpiel. Tomek nie zwracał uwagi na ostrzeżenia Bibiero o krokodylach
Był jednak bezpieczny pod bacznym okiem Prezesa wypatrującego głodnych gadów:)
Gęś egipska, tak często spotykana na starożytnych hieroglifach w piramidach
Fale jeziora formowały fantastyczne rzeźby w miękkim piaskowcu
W oczekiwaniu na branie
Najczęstszy widok podczas rybałki
Janek przy „przesmyku prądów”
Łowienie do zachodu słońca…
…i wschodu księżyca
Wieczorne opowieści na Nilu
Ten widok, jak i mrużące gwiazdy tańczące na ciemnym parkiecie nieba były ostatnimi przed usypianiem na dachu łodzi
W tle nasza duża łódź-jadalnia a na pierwszym planie „Lazy, f… bustard pal”;)
Nubijski, iście księżycowy krajobraz
Tomasz z oliwkowym mieszkańcem jeziora
Gęsi
W końcu długooczekiwane branie
Pięciokilogramowy okoń nilowy
„Młody” pokazujący znowóż klasę
Te oliwkowe, pełne płetwy potrafiły w pierwszych zrywach dodać rybie na prawdę niezłego speed’a
Bywało, że wiatr potrafił na prawdę nieźle rozbujać jezioro
Pelikany są tu tylko rzadko przebywającymi gośćmi z niedalekiego Sudanu. Na ich widok, zawsze ktoś na łodzi parskał śmiechem. Przypominał się tekst jednego z uczestników po skutecznym stargowaniu ceny 5kg bananów do 1 dollara:”Łyknął jak pelikan starą szmatę”:)
Rybacy niczym czarodzieje zaklinali rozgniewane fale jeziora
Prezes niewierzący w pokonanie przeciwnika…
…jakże zacnego przeciwnika. Tuż przed podebraniem
Jednak się udało! Nubijska bestia pokonana!
Ileż było emocji od chwili wyskoku ryby do woblera spod półki skalnej do tego momentu musicie zapytać Jasia
Łowca i jego trofeum. Okoń nilowy 130cm (ok.30kg)!!!
Jeszcze tylko zataszczyć zwierza by za moment zwrócić mu wolność
Dyskretny rzut okiem na fale jeziora
Jeden z postojów
Rzut oka na jezioro z rybackiej chatki
Błękitny horyzont i wygięty kij pod pulsującym ciężarem. Czegoż więcej trzeba. No… może lodóweczki pełnej zimnego piwka – ale takowa też była:)
„Welcome on board”
Bywało, że w oczekiwaniu na kolejne branie nadchodził sen. Uwierzcie mi – najpiękniejszy budzik świata to głośne: „Masz rybę!!!”:)
Figury na cześć nubijskich duchów
Super czysta, lazurowa woda
Janusz sprawnym ruchem targa parukilogramowego okonka na jedną z półek
W tej zatoczce siedział jeszcze jeden. Oczywiście jeśli mój, to mniejszy.Wrrrr!;)
Łowienie w jakże miłym towarzystwie. Taka krokodyla padlina na prawdę potrafi cuchnąć
Tiger fish wdzięczący się do fotograficznego obiektywu
Nubijski szczyt – może skrywający żyły złota. Nasi przewodnicy opowiadali o wyspie złota, którą odkryli. Jej skarbów pilnuje jednak horda czarnych kobr
Jeden z gadów w „zatoce krokodyli”
Podchody do pływających jak w akwarium tilapii
„…jak w akwarium..”
Oczywiście na meppsowską biedronkę
Bajecznie ubarwiona szata godowa
Tę najpierw wypatrzyłem. „Veni, vidi, vici”:)
Królestwo podwodnych mieszkańców Nubii
Jakże urocze plamki na piersiach
„Cała na przód, ku wielkiej przygodzie…”:)
Z czasem na nasz widok, krokodyle w popłochu aż fruwały do wody, jak ta uciekająca torebka za 240tys. USD;)
Tomasz – łowca podwodnych skarbów z oliwkowym odcieniem
Wydeptanych ścieżek wzdłuż brzegów brak
Mimo surowych warunków potrafiły tu rosnąć na prawdę urocze rośliny
W nocy zaś w pobliże łodzi podchodziły lisy i szakale kuszone podrzucanymi kosteczkami
Skaliste brzegi jeziora często nosiły ślady wspinających się krokodyli
Tradycyjny rybak wierny siłom swych rąk, nie motoru
Pole po bitwie. Jak zwykle pojedynek był nierówny;)
Pustynny krajobraz
Jak widać po śladach znajdowanych o poranku, w nocy życie w piaskach kwitnie
W dzień kwitnie również w wodzie
Ślad łapy jednego z waranów, które każdej nocy patrolują brzegi jeziora w poszukiwaniu czegoś wyrzuconego przez fale. Zwróćcie uwagę na dołeczki w dużej odległości od zarysów palców – to wygięte pazury
Krajobraz jeziora Nassera
Wystarczy spojrzeć na zachodzące słońce i od razu wiadomo, że się jest w Afryce
Zielone życie walczące pośród suszy
Afrykańskie piwko w jakże zacnym towarzystwie
Fale jeziora chyba wtaczają kamienie jeden na drugi
Safari na jeziorze Nassera
Jasiu z pielęgnicą
Już wraca do wody
Złowiony jeden z mieszkańców kamiennego labiryntu
Gniazdo egipskich gęsi
Rybacki szałas na jednej z miliona wysp
Kucharz modlący się do Allaha
Ostatni zmierzch na jeziorze
Z dala wyglądały jak jedna z wysp kamieni, z bliska… pelikany
Nil w Asuanie poniżej tamy
W pociągu relacji Asuan – Kair
Urocza nubijska dziewczynka
Będąc w Kairze, wypadało wybrać się do piramid w Gizie. Jeden z cudów świata nie zdołał jednak zrobić na nas większego wrażenia…
…były lepsze rzeczy;) „…jak surowy boczek…”:)
Myślę jednak, że w porównaniu do miejscowych chłopaków nie mieliśmy większych szans;)
Porządkowi pilnujący piramid na tle dzisiejszego Kairu
Nubijka pod piramidami
Po zrobieniu zdjęcia wielbłądowi do mych uszu po raz setny tamtego dnia dobiegły słowa „one dollar”. Zaraza!
Egipt zostawił w naszych sercach fajne wspomnienia, my jedynie widmo naszej obecności
autor tekstu: Rafał Słowikowski
autorzy zdjęć: Tomasz Ciesielski, Rafał Słowikowski