Nie opadł pył z butów naszych towarzyszy z ekipy Mariusza a już następni wędrowcy szukali szczęścia w zakazanej strefie, gdzie każdy marzył o złowieniu tajemniczego stwora o rozmiarach tego, o którym pisał niegdyś Putrament w „Szkarłatnym krzewie” … Było nas pięciu.
Trzech z dalekiego kraju Hiszpanii i nas dwóch z kraju Lachów. Dzięki tej wyprawie zrozumiałem pewną prawdę, której hołduję od kilku lat, ale teraz zaczęła się dla mnie objawiać całkiem inaczej, szerzej..Pełniej i bardziej zrozumiale
Ta prawda: Między Światem starych a Światem młodych nie ma granicy jest tylko czas, który je rozdziela. Kradnijmy czas dla młodości, tyle jest jeszcze miejsc wartych odkrycia a czasu coraz mniej……………..
Nasi hiszpańscy Towarzysze mieli po 72 lata w górę…. a Javier nawet 76..
Jednak ludzie w tym wieku, również maja marzenia dokończenia swojej wędkarskiej przygody i złowienia mitycznej ryby, o której marzyli od lat. W swoim długim życiu doświadczyli wiele. Złowili chyba wszystko, co było do złowienia. Wędrowali poprzez wszystkie KONTYNENTY łowiąc złote dorady, srebrzyste Plateados na ziemi ognistej, ogromne tarpony na Kubie, nowozelandzkie pstrągi aż do Tiger Fishów, ogromnych kolskich łososi a na rybach amazońskich kończąc.
Do pełni szczęścia pozostał miedziany, tajemniczy tajmień… Jeden z nich był nawet 6 razy w Mongolii, ale nigdy nie złowił większego niż 60 cm…
Już nad niebem Mongolskim
Finezja Mongolska nie zna granic, ale że pilot się nie pomylił
Rysunek Chingis Chana to chyba największa, jaka widziałem
W drodze na wschód po naszych hiszpańskich przyjaciół, którzy maja przylecieć do Choibasan. Zaoszczędzą dwie doby wędrówki przez step
W stepie można znaleźć różne rzeczy tutaj najzwyklejszy stół do biliarda wypoziomowany stepowymi kamieniami
Artur ma ochotę na partyjkę
Z naszym wiernym przyjacielem pułkownikiem
Gdzieś w stepie
Droga przed siebie
Nocujemy w przydrożnym hoteliku. Wszechobecne termosy. W nocy było naprawdę zimno
Może wpadniemy do Pubu Paris…
Miasto Choibasan
Jeszcze irlandzka kawa i w drogę
Nasz pokoik
I otoczenie hotelu
Czekamy na przylot naszych hiszpańskich towarzyszy. Zostałem zaproszony na partyjkę szachów przez dyrektora………..Lotniska. Pasowało przegrać i przegrałem. Ale naprawdę mój przyjaciel był lepszy.
Choibasan przez następne 400 km nie będzie większego miasta
Odbieramy naszych towarzyszy i w drogę
Wieża kontroli lotów
I sam okazały widok Portu lotniczego
Przed wyjazdem małe zakupy w supermarkecie. Pani z nami nie mogła pojechać
Niestety i tutaj dotarła cywilizacja. Mongołowie pozyskują ropę, ale jej nie przerabiają. W postaci surowej wysyłana jest do Chin i to one głównie na niej zarabiają
Wszyscy w komplecie w zaprzyjaźnionej bazie pograniczników
Dalej w step
Baza wojskowa
Baza wojskowa w stepie
Maszyneria z bliska
Cała ekipa w komplecie
Młodość i doświadczenie. Co nas czeka w najbliższych 10 dniach wspólnego pobytu?
Mongolski świerszcz
Coraz bliżej celu
Ostatnie miejsce do zatankowania
Trochę taniej niż u nas 1280 = 1$
Już widać z daleka
Posterunek przy żółtej granicy
A to toalety posterunku nigdy blisko
Zachodzące słonce
Budynki bazy
Zawsze się zastanawiałem, dlaczego konie wiązane są tak daleko
To ja wasz dzielny fotoreporter
Pokazy kłusu
Mongolskie bydło
Dotarliśmy, pierwszy toast po przybyciu na miejsce
Nasza obozowa jurta, miejsce przez najbliższe kilkanaście dni
Według planów z Google maps idziemy ponad godzinę w górę rzeki, skrajem dużej góry. Spoceni decydujemy dojść do rzeki. Pierwszy rzut i Artur zapina pięknego lenoka
Pierwszy
Chwilę potem
Niesamowite jeszcze większy
Zdjęcie i do wody
Rzeka jest piękna, stworzona do Łowienia na muchę
Choć wcale nie taka łatwa, dużo krzaków za plecami
Są też odcinki odsłonięte, na których wychodzą lenoki do suchej muchy
Woda kryształ
Dochodzimy do przewężenia w nurcie
Pierwszy rzut i wychodzi lenok a za nim ciemny cień sporej ryby. Powtórka kipiel i wiemy ze jest pierwszy tajmień
92 cm na szara muchę
Nasze jurtowisko
I montaż systemu toaletowego
Powróciliśmy pod wieczór przetestować kilka streamerów Artura Duchnika
Zwróćcie uwagę na lodówkę przed jurtą. W nocy temperatura dochodziła do -5 stopni produkty były na zewnątrz a w czasie dnia do +20 wtedy chowaliśmy je do lodówki
Na co dzisiaj połowimy
Kolacyjka po ciężkim dniu. Nasi przyjaciele niestety daleko nie chodzili. Choć obłowili się niesamowicie dużo lenoków. Wszystkie na sucha muchę
Czasami trzeba podejść rybkę
Siedzi
To się staje naprawdę nudne
Spotykamy Javiera
Jak zwykle sucha mucha z pianki
Tutaj Artur zaciął cos większego. Przed wieczorem na tak płytkiej wodzie
102 cm, oczywiście na muchę
Na okładkę
Tłusty lenoczek
Trochę artyzmu
Łupnął
W tym samy miejscu, co Artura dnia następnego
Ryby brały cały dzionek, głównie na obrotówki
Ostatni rzut maiła być lenok na kolację
Artura dopadła mongolska grypa. Różnica temperatur miedzy dniem a nocą dochodziła do 25 stopni
A dzień był zawsze słoneczny i gorący
Artur w akcji
Wzgórza otaczające rzekę
A broda coraz bardziej siwa. Naprawdę warto tu było przyjechać
Mazowszanin ze Ślązakiem niezastąpiony duet
Artur znowu w akcji. Mucha była dużo bardziej skuteczna od spinningu
Do albumu dla wielbicielek
Zamyśleni w pętli czasu. Widziałem tam pięknego tajmienia, może jutro
Okolice zakazanej rzeki
Powrót nad rzekę, z za kamienia w nurcie. Chwilę później piękny lenek
Korpus woblera wystrugany przez Józefa Sendala. Malowanie własne. Bardzo dziękuje Panie Józefie za przesłane korpusy. W różnych częściach Mongolii sprawdzają się od szczupaków po tajmienie. Akcja woblera typowo tajmieniowa. Lekko kolebiąca się na boki
Portrecik
Dwóch przyjaciół z Polski
Nawet tutaj Artur musiał się dobrze prezentować
W naszej jurcie
A kto inny mógłby spać pod wizerunkiem Chingis Chana?
Piękny wlew osuwisko skalne i spokojna głęboka płań. Długi rzut i widzę długi ponadmetrowy cień dużej Ryby, niestety zawraca pod swój korzeń. Ponawiam rzut, zaczynam ściągać streamera gwałtowny atak, niestety to nie ten tajmień ten miał tylko 85 cm
W pełnej krasie. Okazuje się, że w tej jamie, ktoś kiedyś widział Tajmienia ponad 150 cm a i padły takie po 120 cm
Słońce zachodzi
Tajmienie nie biorą tylko wieczorem.
Z bliska
Piękny kawałek grubej wody
Wyjście i hol ładnego lenoka
Następny
Tym razem ja
Pamiątkowe zdjęcie
3 Minuty później znowu branie
Następnego dnia wspiąłem się na przyobozową górę.
Warto było przemierzyć te 7000 km
W dole wijąca się rzeka w zakazanej strefie
Roślinność stepowa. Czuć przychodzącą zimę
I nasze jurty stacje w stepie, obok bardzo ciekawego zakrętu, gdzie nocą słychać było watahy polujących ryb. Wtedy najlepszy jest maasmaruder
Naprawdę tu byłem
Trochę mnie rozmyło
Zbliżenie na obóz. Czuję, że Oke gotuje obiad
Na tym zakręcie widziałem pięknego tajmienia
Zawsze można wykorzystać czas, aby coś wyremontować
Jurty i namiot transportowy
Po ciężkim dniu w naszej gościnnej kwaterze. Różnica temperatury między dniem i nocą dochodziła do 30 stopni w dzień około 25 a w nocy do -5. Samo wyjście w nocy za potrzebą było niezbyt miłe. Nasi przyjaciele Hiszpanie całą noc palili w kozie, my dusiliśmy się z gorąca a im było ciągle zimno
Nasza kuchareczka Oke, Gotuje naprawdę znakomicie. Kuchnia chińska i różnorodność potraw, jak ona to robiła w końcu byliśmy w stepie a nie w luksusowym hotelu
Poranne wietrzenie jurt
Konstrukcja jurt, jest bardzo praktyczna. Można zamocować w niej wędki może to niezbyt praktyczne w czasie burzy na stepie, ale sprawdza się przy silnych wiatrach
Javier, najstarszy z ekipy 76 lat wspiął się na dość wysoką górę, chciałbym tak w tym wieku
Zjemy obiadek, złowiony spoty lenek
Nie ma jak zdjęcie na pamiątkę z przyjacielem. To się będzie pamiętało przez wiele lat
Javier już na szczycie
A w obozie
Jezus czeka na swego przyjaciela i niedowierza, że zejdzie z góry samodzielnie
Trzeba narąbać drewna przed zimna nocą
Elegancja w każdym calu
Zimna woda zdrowia doda. W szczególności, gdy na dworze około 5 stopni, choć słońce mocno grzeje, czuć, że już niedługo przyjdzie mroźna zima.
W czasie dnia wietrzymy jurtę
Po kolacji czytamy literaturę piękną i romanse
Niektórzy zajmują się pokazami wymyślnej techniki: kamery czołowe, nawet wodoodporne
Przed pójściem na ryby szczęście zapewnia, przytulenie kobiety
Niektórzy pozazdrościli
Wynik
Grubasek
Nie ma jak to cieplutka izba
Po kolacji
Na dworze zrobiło się zimno jutro wyjeżdżamy, przygoda się kończy, zresztą nie tylko to
Na noc zamykamy szczelnie jurtę
Poranna niespodzianka i minus 5 stopni
Pakowanie auta
Pora wracać
Zmiana krajobrazu
Zostawiamy w dole rzekę
Już w …cywilizacji, pamiątka po przyjaciołach z Kraju Rad
Niewiele zostało po pobycie rosyjskich przyjaciół. Tętniące a teraz straszące szkielety hal chyba jakieś zakłady
Piękne mongolskie konie, tego w Mongolii nie może zabraknąć
Restauracja w Sumber w lodówce oczywiście niedziałającej: marchew i papryka, trochę dziwne, ale życie nieraz zaskakuje
A na półce galaretki …..Jutrzenki i dość długa data… Jak tutaj dotarły?
Może partyjka
Jesienny nastrój
Jedziemy dalej w stepie stada antylop dżejran
To niesamowite zwierzęta, słyszałem, iż Jeśli brakuje im pokarmu, potrafią na pewien czas coś zmienić we własnym organizmie, na przykład w jego budowie anatomicznej. Tak właśnie dzieje się z antylopami dżejran. Podczas suszy organizmy tych zwierząt zmniejszają wątrobę i serce. Poza tym Dżejrany, jako ssaki są stałocieplne, ale mimo to latem temperatura ich ciała rośnie w dzień i spada w nocy. Temperatura mierzona u tej antylopy o godz. 8 rano wynosi średnio 38, 2°C, a tuż przed zachodem słońca to samo zwierzę ma czterdziestostopniową „gorączkę”. To zjawisko, zwane heterotermią, polega na magazynowaniu ciepła podczas najgorętszej pory doby. Skoro organizm nie utrzymuje temperatury na stałym poziomie, nie włącza się kosztowny mechanizm chłodzenia. Nocą dżejrany oddają nadmiar ciepła. Wtedy nie muszą jednak wyparowywać wody, gdyż temperatura powietrza jest niższa niż temperatura ciała. Dzięki skłonności do „gorączkowania” organizm zwierzęcia codziennie oszczędza 33 ml wody. Niesamowite.
W Mongolii można również spotkać myszołowa. Liczba myszołowów zależy od wielkości populacji nornic. W czasie urodzajnych lat, na odcinku długości dziesięciu kilometrów występuje około 20 gniazd tych drapieżników. Dzienna porcja pożywienia młodego pisklęcia myszołowa to około dziesięć nornic. Innymi ptakami drapieżnymi zamieszkującymi stepy Mongolii są rarogi z rodziny sokołowatych, które polują na susły i piaskówki. Gnieżdżą się bardzo blisko myszołowów, żyjąc z nimi w zgodzie, gdyż polują na inne gatunki zwierząt i nie konkurują o pożywienie. Gniazdo raroga może znajdować się nawet 5 m od gniazda myszołowa. Na stepie spotkamy też kanię czarną, żywiącą się małymi gryzoniami, orła przedniego polującego na młode koźlątka antylop dżereń oraz puchacza (Bubo bubo), który odławia rarogi i myszołowy, eliminując w ten sposób uciążliwą konkurencję.
Prawda, że piękny
Kolejne miasto i ciekawy zabytek
Artur na tle bloku mieszkalnego. Tylko czy na pewno budowa została zakończona zaczęła
Wszędzie obecni motocykliści
Architektura Choibasan
Supermarket
Połączenie tradycji z nowoczesnością: Bar szybkiej obsługi
Dobre
Przyklasztorna szkoła
Mnóstwo gołębi, utożsamiają dusze zmarłych, które należy nakarmić.
Ciekawe figurki na dachu
Jesteśmy na terenie lamajskiego klasztoru
Jedziemy dalej, takie widoki mnie rozbijają, stół bilardowy, gdzieś w stepie. W głębi parking na konia
W bazie wojskowej
Do skrajnych warunków panujących na półpustyni i pustyni, w tym do olbrzymich skoków temperatur, mogły przyzwyczaić się tylko nieliczne gatunki zwierząt. Baktrian, czyli wielbłąd dwugarbny, ma bardzo długie kudłate futro chroniące go przed mrozem, a dzięki zapasom tłuszczu w garbach może przetrwać wiele tygodni bez jedzenia i picia.
Przydrożne miejsce kultu: OŁO
Za 30 lat……
A teraz
Chyba największa figura Chingis Chana. W głowie konia mamy wieże widokową
Nasi mongolscy przyjaciele
Mongolskie owce, kiedyś jeździliśmy do Mongolii po kożuchy.
Dorzucimy kamień na szczęście
Szczęśliwie dojeżdżamy do Ulan Bator. Pożegnalna kolacja
Zapisaliśmy się do klubu wilków
Klasztor Gandan. Być w Ulan Bator i nie być w klasztorze
Z naszym mongolskim innym przyjacielem. O imieniu Tuul, czyli …Tajmień
Pięknie śpiewający chłopiec, niestety bezdomny…
Wszechobecne gołębie
Mongołowie wierzą, że gołębie symbolizują dusze ludzi, którzy odeszli. Dbają o nie. Każdy je dokarmia
Są nietykalne
Nasi tu byli. Konserwy z Polski
Miasto się rozwija, co drugie auto jest terenowe Toyota lub Nissan
Mongolska ulica
Powrót, do Gandanu
Figura chyba 8 metrowego Buddy
Młynki modlitewne. To one modlą się za ciebie, wystarczy jedynie nimi zakręcić
Naprawdę tu byłem
Klasztor się rozbudowuje
Widok z okna hotelowego
I to by było na Tyle. W wyprawie wzięli udział: Javier Pereda, Angel Rodriguez, Jezus, Artur Duchnik i piszący ta relację Paweł Korczyk
Jeszcze tylko widok nad rzekę
Żegnamy i do zobaczenia prawdopodobnie w 2013. Na pewno tam wrócimy.
Tekst i opracowanie: Paweł Korczyk